poniedziałek, 27 lutego 2023

 TWÓRCZOŚĆ, Kamila Dzika-Jurek, "Łomot Żaren", recenzja Sigil

"(... )Sławiński nie przestaje się śmiać – z nas, z siebie, z tego naszego języka, któremu patronuje miodna lipa, ale i w którym słychać budzące lęk chrzęszczenie głosek – dawny «łomot żaren«. Ale znowuż pod pozłotą tego śmiechu autora ukryte jest coś poważnego: wiara w pisarską, alchemiczną pracę, w śmiech, który oczyszcza, i w satyrę uwalniającą demony spod powierzchni języka. Tej alchemii patronuje u Sławińskiego nie tyle Joyce, ile rodzimi, choć wybitni pisarze: Gombrowicz i Konwicki. «Sigil» to swego rodzaju czarodziejska próba sięgnięcia po narodową przeszłość – złą, nieodgadnioną do końca, która, jak zadra tkwi w kolejnych pokoleniach. Wspomnienie czystek etnicznych, pańszczyzny, gett, sąsiedzkich mordów, głodu, zarazy i małych zrywów niepodległościowych – nie dających nic poza ofiarami. Sławiński pisze też w ten sposób o krajobrazie całej Europy Środkowo-Wschodniej, nawożonej wiekami krwią i ludzką somą. […]
Ludzka bezradność, tych zaciskających pokątnie piąstki i pięści, jest ważnym problemem dzisiejszej polskiej prozy i nie sposób jej już przeoczyć. Czytałam o niej w ostatnim czasie już w kilku książkach. Lejtmotyw niemożności dokonania zmian w życiu, poczucie grzęźnięcia w gęstej przeszłości, w cudzych grzechach, przenika przecież dwie bardzo dobre książki ostatniego roku: «Pusty przelot» Daniela Odiji i powieść «Nicuś» Maksymiliana Wolskiego. «Sigil» jest tą trzecią, najlepszą z nich, która z powodzeniem mogłaby odświeżyć szkolny kanon literatury spod znaku orła w koronie i żaren”.
[Bohdan Sławiński: „Sigil”. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022, s. 510.]

Brak komentarzy: