Wraz z ukazaniem się nominowanej do tegorocznej literackiej nagrody „Nike” debiutanckiej „Królowej Tiramisu” w przegródkach współczesnej polskiej literatury przybyła nowa szufladka opieczętowana nazwiskiem Bohdana Sławińskiego. Nowość ta nie jest konotowana swoistymi prozatorskimi juweniliami autora, lecz potencjałem pisarskim i jego jakością, któremu trudno odnaleźć odpowiednik. Można by szukać okolicznościowych analogii do twórczości m.in. Wojciecha Kuczoka (który jak Sławiński bawi się ze słowem), ale pójście tym tropem nie zawiedzie nas daleko. Podczas gdy u autora „Widmokręgu” snucie opowieści odbywa się pod patronatem wyrafinowanego stylizatorstwa, ukierunkowanego nie tylko na estetyczne, ale przede wszystkim epistemologiczne doświadczanie świata, u Sławińskiego werbalna rozgrywka ma nachylenie alegoryczne, słowo zaś pełni u niego rolę uteralnego zwrotnika, tożsamościowego schronu dla bohatera powieści. Ta, ze względu na jego losy, wyraźnie podzielona jest na dwie części: historię dzieciństwa i ukształtowanej przez nie dorosłości (...)
więcej
4 komentarze:
wszystko ładnie, ale co to jest "uteralny zwrotnik"?
Wszystko ładnie, wyszukujesz pan najmniejsze wzmianki o swojej prozie w najrozniejszych gazetach, ale wzmianki o pewnym aspekcie w "Królowej tiramisu"ś pan nie znalazł. POlecam: strona 122 w feministycznej "Zadrze", skądinąd panu nieobcej, sądząc po pewnym zdabiu w "Królowej...". Pozdrawiam - Matylda Olszewska
Pani Matyldo, umieszczam, jeśli tylko API-Glob zarejestrowało jedno ze słów-kluczy - czyli nazwę wydawcy, ewentualnie jeśli znajdę w necie, lub też będzie to wynik moich lektur... Ale skoro uświadomiła mi Pani to przeoczenie - naprawię:)
Panie Bohdanie, lubię Pana :-) Słowo daję.
Prześlij komentarz